poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Zanurzyć się w uległości część 1


Zdawałoby się, że to kolejny zwykły dzień, kolejna kobieta poznana przez internet. Tym razem czułem, że do tej pory nie spotkałem kogoś takiego. Teraz stojąc pod drzwiami jej domu zastanawiam się co ja w ogóle o niej wiem? Podczas naszej rozmowy przez email zawsze kazała zwracać mi się do siebie per Pani, a za każdym razem gdy zrobiłem inaczej pisała, żebym się poprawił, jakby coś złego było w tym, że pisałem jej imię…
na początku trochę się droczyłem, ale za każdym razem sprowadzała mnie na ziemię i musiałem użyć formy „Pani”… potem weszło mi to w nawyk. Miała w sobie coś czego nie umiem wytłumaczyć, jakąś aurę, która jednocześnie mnie niepokoiła i przyciągała do niej. Dziś mam spotkać swoją Panią, stoję pod tym domem jak kawałek metalu przyciągnięty przez magnes. 
Jeszcze wczoraj poprosiła mnie żebym zrobił dwie rzeczy:

Zanim wyjdziesz z domu:
-załóż pasek do spodni
-koniecznie załóż krawat

Nawet się nad tym nie zastanowiłem. Już jadąc tutaj dostałem wiadomość, żebym po drodze wstąpił do sklepu kupić kilka rzeczy, lista była prosta, ogórek, sos tabasco, pasta do zębów, nic szczególnego. Zapłaciłem drobnymi, za które chciałem kupić kwiaty, starczyło tylko na jedną różę, ale jeżeli Pani prosi to Pani otrzymuje. Ta myśl mnie przeraziła. Kiedy stałem się taki usłużny? Robiłem wszystko co chciała. Wycofać się? Teraz? Już obiecałem że będę, nigdy nie rzucałem słów na wiatr.
Podekscytowany i zaniepokojony cała sytuacją w końcu zadzwoniłem domofonem, po chwili odezwała się Pani i poprosiła, żebym wszedł. Drzwi były otwarte, a za nimi krótki przedpokój i karteczka na drzwiach:

Zdejmij buty i odwieś marynarkę na wieszaku,
zdejmij krawat i przewiąż nim sobie oczy.
Poczekaj, wyjdę do ciebie kundelku.
Mam dla ciebie niespodziankę ;)

Kundelku? Nie wiedziałem jak mam to rozumieć? Czułem w głębi, że to coś więcej niż pieszczotliwe określenie. Niespodzianka tłumaczyła zawiązane oczy, więc posłusznie zdjąłem krawat i przewiązałem nim oczy. Po chwili usłyszałem stukot obcasów, najpierw gdzieś za drzwiami, potem doszedł mnie odgłos otwieranych drzwi, jeszcze kilka kroków i poczułem chłodny dotyk żelaza na szyi, odruchowo sięgnąłem dłońmi w tamtą stronę, ale wtedy usłyszałem:
-Zostaw - Pani odezwała się głosem niecierpiącym sprzeciwu. Skoro zdecydowałeś się przekroczyć próg mojego domu to wiedz, że to ja tu o wszystkim decyduję.
Właśnie na mojej szyi znalazła się jakaś obroża, a jedyne na co mnie było stać to potaknięcie głową. Pani chwilę mocowała się z założeniem jej ale już po chwili poczułem szarpnięcie do przodu i posłusznie ruszyłem, za moją Panią w głąb jej mieszkania.
-Poczekaj – usłyszałem.
Pani wzięła ode mnie zakupy. Mojemu narastającemu podnieceniu towarzyszył oddalający się stukot obcasów. Nieznośna cisza. Ja sam, w obcym domu, z obcą kobietą. Nie, z moją Panią.
Gdy odgłos kroków Pani przerwał ciszę, wcale nie poczułem się bardziej spokojny. Stało się wręcz przeciwnie. Mieszało się we mnie podekscytowanie, zniecierpliwienie i strach. Ciągle miałem oczy przewiązane krawatem.
-W moim domu panują pewne zasady, które będziesz musiał zaakceptować…
-Co to znaczy? – zapytałem.
-Nie przerywaj kiedy mówię! – drgnąłem przestraszony. To jedna z zasad, dla ciebie kundelku będzie pierwszą, bo widzę, że masz z nią największe problemy. Zasadę numer dwa już znasz, ale przypomnę: zawsze zwracasz się do mnie per „moja Pani”. Zrozumiano?
Kiwnąłem głową.
-Pytałam czy zrozumiano?!
-Tak… - nastała chwila ciszy. Zrozumiałem, że Pani na coś jeszcze czeka.
-Tak, moja Pani – poprawiłem się.
-Widzę, że powoli zaczyna to do Ciebie docierać. Zasada numer trzy w moim domu kundle chodzą nago… Poczułem jakby grom z jasnego nieba. Co to ma znaczyć? Bałem się odezwać…
-… Dziś jesteś u mnie pierwszy raz, dlatego jeszcze masz coś na sobie, następnym razem wszystko zostawisz zaraz za drzwiami, klękniesz na ziemi i będziesz czekał aż po ciebie wyjdę. Teraz najwyższa pora, żebyś zdjął to co masz na sobie, potem, nauczę cię jak masz klęczeć przed swoją Panią.
Ciągle nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę…
-Na co czekasz kundlu? No dalej! Chcę widzieć twoje ubrania na podłodze. Nie ociągaj się nie mamy całego dnia.
Nie wiedziałem co mam o tym myśleć, ale posłusznie zacząłem zdejmować koszulę, potem spodnie i skarpety. Już chciałem odwiązać krawat gdy usłyszałem:
-To zostaje. I zawsze masz go tak zakładać gdy do mnie przychodzisz. Nauczysz się po co naprawdę jest krawat. Teraz slipy.
Zdałem sobie sprawę, że mam erekcję i że Pani doskonale o tym wie, to było dla mnie jeszcze bardziej krępujące. Zdjąłem slipy, a z nich wyskoczył nabrzmiały penis. Stałem tak chwilę, zawstydzony, ze świadomością, że jestem poddawany ocenie. Po chwili usłyszałem instrukcję jak mam klęknąć przed Panią. Nogi szeroko, stopy na zewnątrz, pod tyłek, plecy proste, głowa mocno pochylona, ręce na udach, wewnętrzną stroną ku górze. Po wykonaniu wszystkiego jak należy Pani przykucnęła przy mnie i bardziej do mojego penisa niż do mnie powiedziała:
-Witaj maluszku, właśnie trafiłeś we właściwe ręce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz