piątek, 6 kwietnia 2018

Pamiętniki z wakacji część 1


                Wakacje z Panią, czy jest coś więcej o czym może marzyć uległy pies? Zresztą, jaki ze mnie pies? Zwykły wsiowy kundel.  

                Teraz stałem w kolejce przed bramkami, ciągle się zastanawiając czy metalowy pas cnoty zapiszczy na bramkach. Tego by jeszcze brakowało. Już widziałem siebie przeszukiwanego przez ochroniarza, jak w końcu znajduje „przyczynę” i… no właśnie. Samo myślenie o tym sprawiło, że mocno się zarumieniłem. Wpatrując się w ziemię przeszedłem przez bramkę, nie usłyszałem odgłosu, którego się spodziewałem, ale z miny Pani za monitorem wyczytałem, że o wszystkim wie. Poczułem się jakbym stał przed nią nago. Szybko zabrałem swoje rzeczy i zacząłem się rozglądać za moją Panią. Zauważyłem ją niemal od razu, właśnie przechodziła przez bramkę obok. Poczekałem chwilę i pozwoliłem Jej się poprowadzić.
Miejsca mieliśmy obok siebie. Dwa obok były wolne.
Gdy rozsiadłem się w fotelu a samolot ustabilizował lot Pani podała mi kluczyk i kazała przynieść sobie „dom dla maluszka”. Posłusznie poszedłem do toalety i uwolniłem swojego penisa, po czym wróciłem na miejsce i podałem Pani najpierw kluczyk, a potem pas cnoty, który schowałem do kieszeni. Wypuściła go z ręki z udawanym przestrachem w oczach. Potoczył się po podłodze samolotu i zatrzymał między siedzeniami.
-Aport! – usłyszałem i podniosłem się żeby go podnieść. Cały czerwony ze wstydu usiadłem na swoim miejscu i wręczyłem zadowolonej z siebie Pani ten nieszczęsny metalowy zamek. Schowała go do torebki i jakby zupełnie zapomniała o całej tej sytuacji, zostałem sam na sam ze swoim wstydem.
Dalszy lot mijał w spokoju, ale musiałbym nie znać swojej Pani, żeby sądzić, że nic nie wymyśli. Pani się do mnie nie odzywała w czasie lotu. W końcu zasnąłem. Sen przerwało mi ciepło rozchodzące się w kroczu. Spojrzałem w dół i zauważyłem, że Pani przez spodnie stymuluje ręką mojego penisa. Miałem już pełną erekcję i spodnie były widocznie naciągnięte. Pani przerwała zanim doszedłem, a po chwili podeszła do nas stewardessa. Nie mogłem się skupić na tym co mówiła, pozwoliłem o wszystkim decydować Pani. Miałem wrażenie, że wszyscy w samolocie patrzą na moją erekcję. Na czole pojawił mi się pot. Zakłopotanie w głosie stewardessy kazało sądzić, że dokładnie widzi to co wolałbym w tym momencie ukryć. Co miałbym teraz powiedzieć? Kompletnie nieznajoma kobieta patrząca na moją erekcję w kompletnie nieodpowiednim miejscu.
W końcu odeszła, a Pani znów zaczęła stymulować mojego penisa. Próbowałem się jakoś wykręcić, w ten sposób dając Pani do zrozumienia, że nie chcę tutaj dochodzić, ale w zamian zobaczyłem Jej szyderczy uśmiech.
-Błagam! – zdołałem tylko wykrztusić i zaraz poczułem jak zalewa mnie fala rozkoszy, a moje slipy wypełnia sperma. Już po chwili pojawiła się mokra plama na moich spodniach. Chciałem wyjść do toalety, ale Pani mnie powstrzymała. Znów zaczęła stymulować mojego penisa, tym razem samego żołędzia. Akurat w tym miejscu gdzie spodnie zrobiły się mokre. Po chwili przerwała. Dotknęła ręką mojego policzka i obróciła mi głowę w swoją stronę. Po czym wytarła dłoń w moją twarz. Po chwili znów stymulowała mojego penisa, ale tym razem dała mi posmakować własnej spermy. Wylizałem Jej palce próbując ich nie wypuścić z ust. Pani obróciła się w stronę okna i jakby całkiem o mnie zapomniała. Tkwiłem tak z rozwartymi ustami pełny zdumienia. Dopiero po chwili się otrząsnąłem. Przez resztę podróży już nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o poniżeniu, które mnie właśnie spotkało i o własnej spermie, którą ciągle czułem na twarzy, miałem wrażenie, że świeci jak neon.
Po wylądowaniu Pani podała mi bezprzewodowy wibrator. Chyba nowy nabytek, jeszcze nie miałem go w sobie.  Wiedziałem co mam z nim zrobić. Znalazłem jakąś toaletę i zaaplikowałem sobie urządzenie w odbyt i dołączyłem do Pani. Nigdy nie lubiłem tego momentu. Wiedziałem, że muszę przejść test. Pani nigdy mi nie wierzyła, wszystko musiała sama sprawdzić. Poczułem mocne wibracje, aż ścisnąłem nogi i klęknąłem na jedno kolano. Zdecydowanie nowy, w dodatku mocniejszy niż wszystkie, których do tej pory używała Pani. Ludzie wokół zaczęli się dziwnie patrzeć, jak bardzo chciałbym teraz mieć w kieszeni pierścionek i udać, że się oświadczam. Spojrzałem na Panią, widać było, że wynik testu się Jej spodobał i jest zadowolona z zakupu.
Ruszyliśmy w stronę autobusu, który miał nas zawieść do miejsca docelowego, wiedziałem już, że w trakcie podróży wiele razy będę zapoznawał się z „nowym przyjacielem”. Kolejny raz nastąpił gdy kupowałem bilet. Cały czerwony ze wstydu zapewniałem kierowcę, że wszystko w porządku i nie mam choroby lokomocyjnej, a to tylko skurcz. Jakby na potwierdzenie w tym momencie nastąpił następny. Jakoś udało mi się ukryć to co poczułem, bo kierowca tylko podał mi bilet.
Usiadłem obok ciągle śmiejącej się mojej Pani. Próbowałem udawać obrażonego, ale to tylko poprawiło humor mojej Pani, która ponownie uruchomiła urządzenie, tym razem próbowałem nie dać po sobie poznać, że w jakiś sposób mi to przeszkadza. Poczułem, że wibracje narastają i w końcu uległem.
-Błagam! – zaskomlałem. Pani wystarczyło.
Całą drogę autobusem co chwilę widziałem spojrzenia ciekawskich pasażerów zaniepokojonych dziwnym odgłosem dochodzącym z mojego siedzenia. Chyba jednak większość z nich doszła do wniosku, że to brzęczy coś w siedzeniu w autobusie, bo już za czwartym razem nikt się nie obrócił. Ja zacząłem czuć się trochę swobodniej i powoli przyzwyczajałem się do intruza.
Po drodze od przystanku do hotelu kilka razy zachwiałem się na nogach, ale nie upadłem już ani raz. W hotelowej recepcji jąkając się z podniecenia próbowałem dogadać się z recepcjonistką. Trwało to dłużej niżbym chciał a Pani ciągle bawiła się pilotem. Gdy w końcu dostałem klucz, poczułem niesamowitą ulgę. Dziesiąte piętro.
Poszliśmy w kierunku windy. Drzwi się otwarły, nie było nikogo, puściłem Panią przodem po czym sam wszedłem do środka i wcisnąłem 10. Winda ruszyła, a razem z nią w moim tyłku zaczął pracować wibrator.
-Spokojnie, to tylko dziesięć pięter – usłyszałem głos Pani.
Gdy mijaliśmy szóste piętro znów Pani się odezwała.
-Trochę chyba za szybko jedzie, nie sądzisz psie?
Skinąłem głową na znak, że się zgadzam. Byłem skazany na to co zrobi moja Pani, a ona wcisnęła każde piętro aż do dziesiątego. Winda zatrzymywała się na każdym, wibrator nie. Przy ósmym przysiadłem na podłodze próbując jakoś wypchnąć z siebie tę nieznośną kulkę. Na dziewiątym ktoś przechodził, nie zwróciłem nawet uwagi. W końcu dziesiąte, ale wibracje nie ustały. Popatrzyłem wyczekująco na Panią.
-Na co czekasz? Prowadź do pokoju psie!
Wstałem i ruszyłem szukać pokoju 1018.
-Żartujesz sobie?!
Stanąłem osłupiały. Po chwili dotarło do mnie co zrobiłem źle. Ruszyłem na czworakach, modląc się w duchu, żeby któreś drzwi się nie otworzyły. Pokój na szczęście znalazłem bez problemu. W pysku podałem Pani klucze. Otworzyła drzwi i weszła do środka.
-No na reszcie wakacje! – westchnęła zamykając za mną drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz