Niedawno Pani przypomniała mi jak to jest mieć
związane jądra, dawno tego już nie robiłem i niemal zapomniałem jakie to
uczucie. Kończąc wczoraj rozmowę z Panią powiedziałem Jej jak bardzo to mi się
podobało.
-Dobra, jutro będziesz wiązał, a teraz idź spać!
– napisała w odpowiedzi. Nie dyskutowałem. Pożegnałem się i poszedłem spać.
Byłem mocno podniecony, już teraz nie mogłem
się doczekać jutrzejszego wieczoru. Wiedziałem, że będę musiał czekać dłużej
niż zwykle, bo Pani będzie dopiero późnym wieczorem.
Miałem erekcję. Leżąc na plecach mój penis
wyraźnie zaznaczał swoją obecność pod kołdrą. Próbował wyjść na zewnątrz jak
przebiśniegi na wiosnę. Położyłem się na boku i zacząłem myśleć o Pani. Czy
każe mi tylko związać jądra, czy może wymyśli coś jeszcze? Myślałem o tym, czy
zażyczy sobie, żebym to zadanie udokumentował na blogu? Czy ja tego chciałem?
Chyba tak, ale jakie to w ogóle ma znaczenie?
Ręka odruchowo powędrowała mi na penisa i
zacząłem się masturbować. Trochę się zapomniałem. Teraz od kilku dni nie byłem
bezpańskim psem i nie mogłem się zadowalać kiedy chciałem. Powstrzymałem się i
zacząłem się zastanawiać jak długo już nie miałem orgazmu. To były już prawie
dwa tygodnie odkąd ostatni raz doszedłem. Mało? Może. Mi wydawało się, że
minęło znacznie więcej czasu. Wcześniej orgazm miałem niemal codziennie, a teraz
nie oglądałem nawet porno. Wczoraj Pani zabroniła mi się nawet dotykać bez Jej
zgody. Właśnie sobie uświadomiłem, że przed chwilą złamałem ten zakaz.
Przełknąłem ślinę.
Starałem się uspokoić myśli i zasnąć. W końcu
się udało.
Rano obudziłem się nie wyspany. Zacząłem od
sprawdzenia telefonu. Czy nie mam jakiejś nowej wiadomości od Pani. Nie było
nic. Wstałem, zjadłem śniadanie i się przebrałem. Po czym poszedłem jeszcze się
zdrzemnąć. Musiałem być wypoczęty jeśli miałem dziś przydać się Pani do czegoś.
Obudziłem się przed południem. Trochę bardziej rześki niż wcześniej.
Zjadłem obiad i wypiłem kawę. Ciągle
sprawdzałem telefon, ale nie było nic nowego. Czułem zniecierpliwienie.
Chciałem, żeby ten czas płynął szybciej. Wskazówka ciągle jednak tak samo
monotonnie odmierzała kolejne sekundy. Próbowałem zabić czas grając w
cokolwiek, ale co chwilę przypominała mi się Pani i łapałem się z telefonem w
ręce. Cisza. Wziąłem się za pisanie opowiadania, może tak szybciej zleci czas. Wcale nie pomogło. Co chwilę zerkałem na zegarek i
nie mogłem się doczekać spotkania z Panią.
Zwykle pojawia się o 22, ale wczoraj pisała, że
będzie później, gdy w końcu usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości, serce
zaczęło mi bić szybciej. Zaraz wszystko miało stać się jasne.
Pani szybko przeszła do rzeczy i kazała mi związać
sobie jajka dodając przy tym:
-Stęskniłeś się za tym, nie?
-Nawet bardzo – potwierdziłem z ochotą. Cały dzień
usychałem z tęsknoty za Panią i za tym co mi każe zrobić.
-Związuj i zdjęcie – zabrałem się za wykonywanie
polecenia. Do wiązania użyłem gumy do skakania. Kto nie grał w tę grę? Teraz
miała przydać się inaczej. Ostrożnie obwiązałem nią jądra pierwszy raz.
Zacisnąłem gumę, a gdy uznałem, że jest wystarczająco mocno naciągnięta
zacząłem okręcać ją dalej wokoło jąder. Czułem jak puchną, jak moszna się
napina próbując pomieścić uciekające jądra. Zrobiłem zdjęcie i wysłałem Pani.
Czułem jak krew pulsuje w moich jądrach, które stały się twarde, gdy
przypadkiem dotknąłem jednego udem przekonałem się jak twarde są. Zaskoczyło
mnie to, nigdy do tej pory tak mocno ich nie wiązałem. Były bardzo mocno
napięte. Czułem jakby guma ciągle się na nich zaciskała. Byłem coraz bardziej
podniecony i miałem coraz większą ochotę sobie zwalić. Zwalczyłem tą pokusę i
przeczytałem kolejną wiadomość od Pani.
-Masz w domu klamerki do bielizny? Tak z sześć
sztuk.
-Musiałbym wziąć z tarasu – odpowiedziałem
zachodząc w głowę po co też mogą one być potrzebne, spojrzałem na jądra. Czyżby
Pani chciała, żebym je jeszcze spiął spinaczami? Trochę przerażała mnie ta
myśl. Przecież tam nie było już miejsca! Miałem zacisnąć je jeszcze bardziej?
Sześcioma spinaczami chyba musiałbym spinać jądra, bo na mosznie zdawało się,
że już nie ma miejsca.
-Idź po nie.
Idąc na taras zapytałem jeszcze czy mogę się
dowiedzieć po co one będą.
-Dowiesz się jak wrócisz z nimi – dostałem w
odpowiedzi. Wychodziło na to, że będę się musiał przyzwyczaić, że Pani lubi
trzymać mnie w niepewności. Podniecenie narastało. Po drodze na taras cały czas
miałem erekcję, mój penis mocno się zarysowywał i podnosił luźną pidżamę.
Wziąłem sześć sztuk spinaczy i wróciłem dalej wykonywać Pani polecenia. Gdy
znów się rozebrałem widok moich jąder mnie przeraził. Były sine i mocno
odcinały się od koloru ud. Jakby nie należały do mnie. Zdałem sobie sprawę z
tego jak trafne było to spostrzeżenie. Teraz przecież należały do Pani, to Ona
o nich decydowała. Ja tylko byłem katem, który wykonywał wyrok, a ten wkrótce
zapadł.
-Załóż dwa na sutki i na jajka cztery sztuki –
zacząłem panikować, znów spojrzałem na swoje jądra. Były coraz bardziej sine. Spróbowałem
palcem naciągnąć mosznę, żeby udało się zapiąć klamerki. Powoli się udawało.
Jądra bolały coraz bardziej, a naciągnięta pod naciskiem spinaczy moszna piekła
coraz bardziej. Ból narastał dość szybko. Bałem się jak to się skończy,
zapinając ostatniego spinacza trzęsły mi się nogi z emocji i bólu. Dłonie
zaczynały mi się trząść. Zapiąłem spinacze na sutki, ból który spowodowały nie
miał teraz żadnego znaczenia. Wszystko koncentrowało się w moim kroku, tam
schowały się wszystkie moje pragnienia i obawy.
-Teraz strzel gumką pięć razy – jaką gumką? Za
bardzo byłem skupiony na bólu, że zapomniałem o tym, że do wiązania użyłem
gumy. Nie potrzebnie przedłużałem własną torturę, coraz ciężej było mi się
skupić. Nie chciałem już pytać Pani czy mam to nagrać, chciałem to zrobić, ale
czas płynął nieubłagalnie, moje jądra błagały o litość. Przy czwartym strzale
spadł jeden ze spinaczy. Bolało. Każde uderzenie gumki o napięte jądra
odczuwałem jakbym dostał batem. Cieszyłem się, że na pomysł z gumką Pani nie
miała zbyt wiele czasu, żeby go dopracować i nie kazała mi wziąć recepturki do
wykonania tego zadania, bo bólu wywołanego trzaskiem recepturek o jądra w takim
stanie bym nie zniósł, a guma, którą związane miałem jądra był mniej
elastyczna, poza tym uderzenia nie trafiały czysto, bo guma zawsze chciała
wrócić na mosznę zamiast trzaskać w moje jądra. Czas dłużył się niemiłosiernie,
nie miałem pojęcia ile to wszystko trwało. Gdy już ostrzelałem swoje jądra
przyszła nowa wiadomość.
-Dobra, ściągaj i spinacze i gumkę – przyjąłem to z
taką radością jak więzień skazany na śmierć, który właśnie usłyszał
ułaskawienie. Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. Nigdy wcześniej tak szybko
nie rozwiązywałem węzłów jak dziś. Przeszedłem kurs przyśpieszony. Motywacja
była dobra. Przyszła kolejna wiadomość.
-Chętnie zabawiłabym się jeszcze… – pierwsza część
wiadomości zmroziła mi krew w żyłach – ale nie chcę ci czegoś tam uszkodzić –
kamień z serca. Koniec. Rozwiązane jądra odcinały się od koloru ciała jeszcze
wyraźniej niż wcześniej.
Według historii rozmowy z Panią było to szesnaście
minut, aż wierzyć się nie chce, że w tak krótkim czasie można wywołać tak silne
emocje. Klamerki na sutkach Pani chciała, żeby zostały.
Okrakiem idąc wróciłem do pokoju, pisząc dalej z
Panią leżałem na łóżku mając cały czas szeroko rozłożone nogi. Jądra luźno
opadały na prześcieradło. Ciągle pulsowały bólem, co chwilę sprawdzałem czy
wszystko z nimi w porządku. Wracał im normalny kolor. Podczas gdy ból w kroczu
malał, ból sutków narastał. Spinacze robiły swoje. Pisałem z Panią ustalając co
wrzucić na bloga, miałem kilka pytań. Pani nie tylko na nie odpowiedziała, ale
wysłała mi nawet swoje zdjęcie. Jeżeli cały ten dzień miał doprowadzić do tego
właśnie moment, to powiem wam, że zrobiłbym to jeszcze raz. Nie pytałem, czy to
miała być forma nagrody, za dziś, ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie?
Miałem swój artefakt.
Spinacze z sutków zdjąłem niemal po godzinie gdy
ból zdawał się już nieznośny. Może dlatego, że cały czas na spinacze naciskała
kołdra i powoli zsuwały się z sutków. Rozmasowałem każdego sutka z osobna z
trudem powstrzymując się przed wydawaniem jakichkolwiek pomruków.
Jest 2:42. Właśnie kończę pisać tę dokumentację,
jądra ciągle bolą. Masowanie sutków nadal przypomina mi o spinaczach, a
podrażniony żołądź ciągle daje o sobie znać, powodując ciarki na moim ciele, za
każdym razem gdy styka się lub pociera o jakiś materiał. Wszystko dlatego, że w
międzyczasie robiłem zdjęcie do kolejnego opowiadania i musiałem wysmarować
żołędzia pastą.
Wszystko mi przypomina, że jestem niewolnikiem
mojej Pani. Długo mi jeszcze będzie przypominać…
Rano ciągle czułem, że żołądź i sutki są ciągle
podrażnione. Rozmasowywanie ich nadal powodowało lekki ból. Czasem czułem jakby
uszczypnięcie. Przynajmniej jądra wróciły do normy i jakby zapomniały o tym co
wczoraj je spotkało. Ja jednak ciągle miałem w głowie te wszystkie emocje, ból,
strach, podniecenie, a potem ulga.
Ot takie echa uległości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz