wtorek, 3 kwietnia 2018

Zanurzyć się w uległości część 2


Byłem coraz bardziej zawstydzony. Nagi, na kolanach, ze świadomością, że obok jest niemal obca mi kobieta, a w dodatku ciągle biłem się z myślą, że ta krótka ocena, której dokonała Pani wypadła negatywnie. Moja duma została zraniona. Od ciężaru obroży powoli zaczynał boleć mnie kark, nie wiem jak długo tak siedziałem. Pewny byłem dwóch rzeczy, że nie mogę zmienić pozycji i że kimkolwiek jest ta kobieta wie czego chce i doskonale wie jak to na mnie wymusić.
Przerażało mnie jak dobrze mnie zna i w jaki sposób jeszcze może to wykorzystać. Trwając tak w zamyśleniu nie zauważyłem kiedy weszła do pokoju. Zdjęła obcasy? Zorientowałem się dopiero gdy poczułem woń jej perfum. Bez słowa podeszła do mnie od tyłu i rozwiązała krawat. Podniosłem głowę. Moim oczom ukazał się przestronny salon, ze stołem gościnnym po środku, kredensem z jednej strony i przestronną sofą z drugiej, w rogu stał telewizor. Podłoga wyłożona był panelami, pod stołem aż do sofy położony był dywan. 
Klęczałem kilka kroków za drzwiami, twarzą do wnętrza, tak, że nie mogłem zobaczyć kto wchodzi do środka. Od obroży ciągnęła się smycz. Jej drugi koniec zawieszony był na jakimś haku zamocowanym do ściany.
-Czy pozwoliłam ci podnieść głowę – głos Pani wyrwał mnie z zadumy.
-Nie, proszę Pani.
            -A więc?
                Opuściłem głowę pokornie. Ciągle nie mogłem jej zobaczyć. Zdjęła smycz z haka i jej drugi koniec włożyła mi w usta, zagryzłem, mocno trzymając. W końcu przeszła przez cały pokój i usiadła na sofie zakładając nogę na nogę. Z mojej pozycji widziałem tylko jej czarne matowe legginsy i bose stopy. Poczułem, że znów mam wzwód. Pani jakby tylko na to czekała.
                -Widzę, że maluszek cieszy się na mój widok.
                Znów to zrobiła! Poczułem się jak przedłużenie własnego kutasa. Osoba kompletnie zbędna, niechciany dodatek, zajmujący dużo miejsca, jednak niezbędny by cała aplikacja działała.
                -Choć do mnie kundelku, muszę ci wyjaśnić kilka rzeczy i chcę żeby nic ci nie umknęło – posłusznie zacząłem wstawać…
                -Czyżbyś zapomniał, że jesteś kundlem? – Spytała rozbawiona.
                Chwilę stałem jak wryty. Jednak w końcu zrozumiałem o co chodzi, i na czworakach ruszyłem w stronę sofy. Czułem wzrok mojej Pani, wiedziałem, że obserwuje każdy mój grymas, gdy obolałymi od klęczenia kolanami szuram po podłodze. Gdy dotarłem do jej stóp. Wzięła smycz z moich ust i zawiesiła ją sobie na nadgarstku.
                -Wróciłam przed chwilą z pracy, moje stopy potrzebują masażu, koniecznie ustami. Mam nadzieję,  że sprawdzisz się jako masażysta. Zabieraj się do pracy.
                W każdej innej sytuacji na myśl o lizaniu stóp poczułbym obrzydzenie. Tego dnia robiłem to z radością. Czułem się znowu potrzebny. Jakżeż ona umiała zagrać na moich uczuciach. Zacząłem lizać i ssać każdy palec z osobna, stopy i pięty. Powoli, ale coraz bardziej zachłannie, jednocześnie słuchając co Pani ma mi do powiedzenia.
                -Dziś trochę się pobawimy, a jak zasłużysz to twój maluszek dozna odrobinę rozkoszy zanim opuścicie mój dom. Mam dla ciebie kilka rzeczy do zrobienia. Jeżeli wszystkie wykonasz jak należy dostaniesz nagrodę, w przeciwnym razie, po każdym zadaniu dostaniesz karę. Właśnie wykonujesz swoje pierwsze zadanie, więc pozwól, że poinformuję cię o konsekwencjach. Karą za to zadanie będzie spacer nago dookoła domu, na bosaka, po ścieżce wysypanej z kamienia.
                Słysząc to jeszcze bardziej zacząłem się przykładać do tego zadania. Nastała krótka cisza, w której słychać było jedynie odgłosy mojej pracy. W końcu poczułem jak Pani stopą trąca mój policzek. Przestałem. Pani wstała i wyszła, zostawiając smycz na łóżku, a ja znów zostałem sam.
                Tym razem nie musiałem długo czekać, w rękach niosła moje slipy.
                -Spisałeś się nie najgorzej, ale spokojnie, nie ciesz się przedwcześnie. Karę odbędziesz, ale połączysz ją z kolejnym zadaniem. Za płotem rosną pokrzywy, a kilka z nich wystaje na moją działkę, dlatego założysz slipy i pójdziesz je powyrywać. Potem mi je przyniesiesz.
                Nastała chwila ciszy, zrozumiałem, że Pani czeka aż ja się odezwę.
                -W czym mam je Pani przynieść?
                Chyba dokładnie trafiłem. Właśnie na takie pytanie Pani czekała.  
                -W tym – powiedziała podając mi slipy. Nie przegap żadnej, sprawdzę. Karę za złe wykonanie tego zadania przyniosłeś sam. Wysmaruję ci maluszka sosem tabasco. Pozwolisz, żeby inni cierpieli za twoje błędy kundlu?
                Byłem przestraszony wizją pokrzyw w moich slipach, ale sos tabasco na penisie? Nigdy w życiu. Czułem, że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji, postanowiłem więc być usłużnym mojej Pani.
                -Zrobię co każesz, moja Pani – odpowiedziałem, ciągle nie mogąc uwierzyć jak ta kobieta mną manipuluje, a przecież mogłem wstać i po prostu wyjść. Byłem silniejszy, nie zatrzymałaby mnie, a jednak było w niej coś co nie pozwalało mi tego zrobić.
                -Żebyś wiedział o co walczysz, dam ci poznać ten ból – po tych słowach Pani sięgnęła ze stołu buteleczkę sosu, odkręciła, kazała mi wystawić dłoń i wylała na nią kroplę, delikatnie dotknęła jej palcem.
                -No pokaż mi swojego maluszka – zanim zdążyłem zareagować, ścisnęła mnie jedną ręką za jądra, a drugą zsunęła napletek i dotknęła palcem mojego żołędzia, jakikolwiek opór był bezcelowy. Ból nie przyszedł od razu, zostawił chwilę na niepewność, a potem… potem się zaczęło. Pani ciągle ściskała moje jądra, a ja czułem jak na moim penisie rozlewa się piekący ból. Początek był najgorszy, potem stopniowo się z nim oswajałem, to było mniej niż kropla, a pieczenie czułem jeszcze długo po aplikacji.
                -Pamiętaj o tym, gdy będziesz dla mnie pracował.
                Wziąłem slipy od Pani i pełen wstydu, niemal nago i w dodatku z widoczną erekcją wyszedłem z domu i rozpocząłem swój marsz wstydu wokół ogrodzenia. Zdałem sobie sprawę, że pokrzywy będę musiał zrywać gołymi rękoma. Pierwszą złapałem za łodygę, pociągnąłem i urwałem, ale próbując ją włożyć z tyłu do slipów popiekłem sobie nie tylko rękę, ale i plecy. Zdałem sobie sprawę z tego, że sporą część będę musiał włożyć z przodu.
Szedłem tak wkoło płotu, a moje slipy coraz bardziej pęczniały, piekły mnie ręce, plecy, brzuch i uda, bo część z pokrzyw wystawała ze slipów i wisiała swobodnie uderzając przy każdym kroku o któreś udo. Pieczenie narastało z każdą chwilą. Miałem świadomość, że ciągle pojawiają się nowe bąble po kontaktach z pokrzywami. Każdy ruch powodował nowe źródło bólu.
Postanowiłem jeszcze raz na wszelki wypadek sprawdzić czy wyrwałem wszystkie. Kara naprawdę mnie przerażała.
W końcu stanąłem przy drzwiach, moje slipy z powodu dużej ilości pokrzyw wyglądały bardziej jak pampers. Zadzwoniłem, oznaczało to koniec zadania. Miałem nadzieję, że jak najszybciej pozbędę się tej przesyłki. Otwarły się drzwi. Pani założyła mi smycz i pociągnęła wewnątrz domu. W drugiej ręce trzymała pasek i mój krawat.
-Spleć ręce na plecach.
Wykonałem posłusznie tę czynność. Pani związała mi ręce krawatem, a potem nogi paskiem tuż nad kolanem. Wzięła z półki, przygotowaną wcześniej rolkę foli spożywczej i zaczęła ciasno owijać ją wokół moich bioder. Poczułem jak dociskane do ciała pokrzywy dotykają nowych miejsc, a pieczenie znowu mnie zalewa i pochłania mój umysł. Jestem w stanie myśleć już tylko o tym. Każda moja myśl zdaje się krzyczeć „Dość”. Już chciałem je wypuścić z mojej głowy, ale przypomniałem sobie o co toczy się gra.
Tak związanego Pani poprowadziła mnie na smyczy z powrotem na zewnątrz i rozpoczęła powolny spacer, sprawdzając wyniki mojej pracy. Musiałem szybko stawiać kroki, bo pasek ograniczał moje ruchy. Za każdym razem gdy Pani się zatrzymywała serce zaczynało mi mocniej bić. Teraz, po tym wszystkim zostać jeszcze wysmarowanym sosem tabasco? Chyba bym tego nie zniósł. Cała ta inspekcja niesamowicie działała na moją psychikę. Gdy zrobiliśmy całe kółko Pani bez słowa pociągnęła mnie do domu.  
                Stałem znowu w salonie patrząc na siedzącą na sofie Panią. Zrozumiałem, że teraz właśnie usłyszę jej ocenę. Byłem już gotowy i pogodzony z tym, że mój penis utonie dziś w zalewie, ale uczepiłem się tej iskierki nadziei. To czekanie na werdykt dłużyło mi się w nieskończoność. Pokrzywy przestały mieć znaczenie. Zdałem sobie sprawę, że po prostu chcę, żeby moja Pani była ze mnie zadowolona.
                -Mam ogromną ochotę zobaczyć, jak zwijasz się z bólu próbując zetrzeć z penisa ten sos – zamarłem po tych słowach. Ale dziś chyba nic z tego. Byłeś naprawdę dokładny.
                Po tych słowach wstała i odpięła pasek wiążący mi kolana, a potem odwiązała krawat. Podała mi nożyczki i kazała dokończyć resztę. Rozciąłem folię i powoli zdjąłem slipy, na podłogę zaczęły wysypywać się kolejne pokrzywy, a oczom mojej Pani ukazał się mój penis, tyłek i jądra, całe czerwone od bąbli.
                -Czyżby mojemu maluszkowi nie spodobało się to zadanie?
                Znów to zrobiła. Musiałem się z tym pogodzić.
                -Z twoim maluszkiem wiąże się ostatnie zadanie – Pani znów zwróciła się do mnie. Masz minutę, żeby dojść. Jeżeli ci się nie uda założę ci dwa spinacze do bielizny na jądra, po czym dostaniesz 50 sekund na orgazm. Jeżeli znów ci się nie uda, to dostaniesz kolejne 2 spinacze i tak aż do twojego orgazmu lub aż do wyczerpania się czasu. Karę za to zadanie też kupiłeś sobie sam. Jeżeli nie uda Ci się dojść będziesz musiał wylizać moją cipkę, ale zrobisz to mając ogórka w tyłku. Jeżeli ci wypadnie przerwiesz i go poprawisz. To wszystko co mam ci do powiedzenia, a teraz kundlu bierz w łapę maluszka i do dzieła!
                Zrobiłem jak kazała Pani. Zacząłem się masturbować, pieczenie przeszkadzało mi w tym. Niszczyło każdą próbę postawienia penisa do pionu i po minucie nawet nie stanął, a więc na moich jądrach wylądowały dwa spinacze. 50 sekund i też nic, nawet nie drgnął. Kolejne 2. 40 sekund, udało mi się go w końcu doprowadzić do zadowalającego stanu, pieczenie przy tym było coraz większe. Piekł zarówno penis jak i dłoń. Kolejne 2, to już razem sześć. 30 sekund, ciągle za mało czasu. 7 i 8 spinacz są już na moich jądrach. 20 sekund, ostatnie desperackie podrygi. Już wiem, że przegrałem. 9 i 10 zasilają moje konto. 10 sekund, ostatnia szansa, za mało czasu, teraz już wiem, że od samego początku skazany byłem na porażkę. Numer jedenaście i dwanaście przyozdabiają moje jądra.
                -No nie udało ci się kundelku, a maluszek tak się starał. Teraz będzie musiał postarać się twój tyłek i język.
                Podszedłem bliżej do Pani. Głowę miałem między jej nogami. Podała mi ogórek, włożyłem go do połowy, więcej nie dałem rady i jak tylko mogłem zacisnąłem zwieracze. Zacząłem zadowalać oralnie moją Panią. Chciałem jak najszybciej to skończyć. Spinacze bujały się zaczepione o jądra, a ogórek próbował się wyrwać z uścisku. W dodatku napinanie mięśni zwiększało pieczenie.
                W końcu musiało do tego dojść, ogórek wypadł. Musiałem przerwać i go poprawić.
                Zanim Pani doszła, musiałem poprawiać go jeszcze dwa razy, ale teraz, klęczałem przy mojej Pani z mokrymi ustami, pełnymi jej zapachu, ogórek dalej miałem w tyłku. Pani się ubierała. Kazała mi wstać.
                -Chyba najwyższa pora zdjąć te spinacze. Możesz je powoli odpinać, tylko nie upuść ogórka, bo wszystkie wrócą na miejsce.
                Zaskoczyło mnie to, ale posłusznie zacząłem je odpinać i odrzucać na ziemię. Za pierwszym razem, przy 7 spinaczu wypadł mi ogórek. Za drugim przy 5. Dopiero za trzecim razem udało mi się zdjąć wszystkie.
                -Teraz oddaj ogórek.
                Puściłem. Spadł na podłogę.
                -Teraz przejdziemy do właściwej kary za twoje dzisiejsze sprawunki.
                Podeszła do szuflady w kredensie. Katem oka dostrzegłem, że wyciąga coś metalowego. Położyła to na stole przede mną i wyszła. Metalowa klatka, w kształcie… penisa! Nigdy czegoś takiego nie widziałem, miałem złe przeczucia.
                Pani wróciła z pastą do zębów.
                -Zanim założę ci pas cnoty. Troszkę może zapiec. Nie jest to co prawda sos tabasco, ale myślę, że ten ból też docenisz.
                Znów ścisnęła mnie za jądra. Zdjęła napletek i wycisnęła na niego pastę z tubki, po czym ją rozsmarowała po żołędziu i jądrach. Puściła je i obeszła mnie w koło. Wzięła tampon z torebki i nasmarował go wkoło pastą.
                -Mam też czopek dla ciebie – powiedziała, po czym podeszła mnie od tyłu i bez ostrzeżenia wetknęła go w mój tyłek.
                Czułem pieczenie zarówno na żołędziu jak i w odbycie. Moja Pani sięgnęła po pas cnoty i nasunęła go na mojego penisa, zatrzasnęła kłódkę i wyjęła kluczyk.
                -Dwa tygodnie – powiedziała wkładając kluczyk do torebki. Widzimy się za dwa tygodnie. Czekaj na wiadomość.
                Dwa tygodnie bez masturbacji! Właśnie zaczynało docierać do mnie to co się właściwie stało.
                -Na co czekasz kundlu? Ubieraj się. Skończyliśmy. Zamknij za sobą drzwi jak będziesz wychodził.
                Zamknąłem.
                Wiedziałem, że jeszcze tu wrócę, do tej tajemniczej i władczej kobiety, która zawładnęła moim umysłem. Wiedziałem, że będę o niej myślał każdego dnia. Wrócę tu za dwa tygodnie z jądrami pełnymi nasienia. Otworzę drzwi i znów znajdę się w tym świecie. W mojej krainie czarów i będę tam wracał, wierny jak pies.
                -Będzie ze mnie Pani zadowolona – obiecałem sobie w duchu, zamykając furtkę i idąc na przystanek pełen wstydu, z wrażeniem, że wszyscy w koło wiedząc co właśnie mi się przytrafiło, ale również pełen dumy i radości, bo oto ja, bezpański kundel, znalazłem swoją Panią.


1 komentarz: