Jakiś czas temu rozmawiałem z Panią
o tym co z otaczających mnie rzeczy można użyć w BDSM. Trzeba przyznać, że
wszystko czego do tej pory używałem to jedna wielka improwizacja. Obroża dla
psa na szyi, pasek od spodni do spankingu, sznurówki, taśma biurowa i guma do
wiązania, spinacze do bielizny jako klamry na sutki, imbir jako korek analny,
nawet pejcz udało się jakoś zaimprowizować.
Możliwości jednak jest znacznie
więcej. Gałązki leszczyny, pokrzywy, świerk. Dziś poznałem się bliżej z tym
ostatnim. Nie był to jednak byle jaki świerk, których u nas pełno po lasach. Jedna
nieduża gałązka srebrnego świerka. Przecież chyba nie może być taka zła? Akurat
dwa rosną całkiem niedaleko. Wziąłem sekator i uciąłem jedną odstającą gałąź.
Tak czy siak byłaby podcięta, bo rosła zbyt nisko.
Ból zaczął się o 12:15 gdy połowę z
uciętej gałęzi włożyłem z przodu do slipów bezpośrednio na jajka. Trochę była
za duża. Wystawała podrażniając dodatkowo uda. Wsunięcie slipów okazało się nie
lada wyzwaniem, każdy ruch świerka powodował uczucie jakby ktoś mnie non stop
nakłuwał igłami. Zrobiłem zdjęcie i wysłałem Pani próbując się przy tym w ogóle
nie ruszać. Nie udawało się, bo nawet gdy się nachylałem nad laptopem żeby coś
napisać to czułem jak igły wbijają się w coraz to nowe miejsca lub zadrapują
moją skórę.
Czekałem co napisze Pani. Na zdjęciu
wyraźnie było widać jak świerk rozpycha moje slipy, a miejscami było nawet
widać wystające z nich szpilki. Skoro przebijały materiał to co robiły z moją
skórą? Trochę się tym przeraziłem, oczami wyobraźni już widziałem jak igły
przebijają moją skórę, a na slipach pojawiają się czerwone plamki krwi.
Rozważania przerwał mi odgłos przychodzącej wiadomości od Pani.
- Ale fajnie, tylko czy spodnie na
to ci wejdą?
Weszły. Miałem sporo szczęścia, że
rano założyłem luźne spodnie od dresu. Wsunąłem je i usiadłem pisząc z Panią.
Pozostała cześć gałązki nadal leżała na stole jakby zapowiedź tego, że to
jeszcze nie wszystko. Nawet siedząc bałem się ruszyć, bo igły podrażniały moje
jądra i penisa, ale najbardziej bolały uda. Zaglądnąłem pod spodnie i
zobaczyłem czerwone plamki na skórze. Usiadłem okrakiem, żeby oszczędzić sobie
dalszej tortury.
Pani jednak miała inne zdanie, a
pozostała część uciętego przeze mnie świerka nie mogła czekać bez celu. Już po
chwili czułem jak kłuje mnie w pośladki. Może to dziwne, ale czułem znacznie
większy ból z tego powodu. Chodziłem okrakiem, ale teraz przy każdym kroku
slipy się naciągały i czułem, że gdzieś w moje ciało wbija się szpilka.
Do
wykonania zdjęcia zdjąłem wszystko poza slipami, nigdy wcześniej zwykłe
rozbieranie się nie powodowało u mnie tyle bólu. Chyba tylko zrzucenie bluzy i
podkoszulka odbyła się po staremu. Zdejmując spodnie próbowałem jak najmniej
ruszać nogami, ale ból i tak był okropnie silny. Mogłem zwykłego świerka
poszukać, ale nie chciało mi się iść dalej. Trzeba było cierpieć. Zdejmowanie
skarpet okazało się prawdziwą torturą. Stwierdziłem, że nie ma co tego
przedłużać i postanowiłem zrobić to szybko. Krótkie ukłucie i wszystko wróciło
do normy, o ile normą można nazwać tysiąc igieł w slipach kłujących w penisa,
jądra, pośladki i uda.
Zrobiłem
zdjęcie stojąc tyłem i wysłałem Pani. Szybko odpisała.
-Jakbyś miał pod spodem pampersa.
-Pampers tak nie kłuje – odpisałem.
Slipy miałem teraz mocno naciągnięte, szpilki czułem już praktycznie wszędzie.
-Masz takiego swojego, kłującego –
mój pampers od Pani.
Ubieranie się trochę mi się nie
uśmiechało, czułem, że będzie bardziej bolało niż rozebranie się. Żeby tego nie
robić dwa razy ustawiłem kamerkę i nagrałem dla Pani krótki spacer po
korytarzu. Raczej nie chodziłem jak modelka na wybiegu, statek towarowy
przepłynąłby między moimi stopami. Każdy ruch i ból, nawet głupie schylenie się
po ubrania leżące na ziemi było bolesne, zakładanie jeszcze bardziej. Wsuwając
skarpetkę stałem na jednej nodze, druga napięta ciągle eksplodowała nowymi
ukłuciami. Mało się nie przewróciłem, gdyby to było jakieś przesłuchanie powiedziałbym
wszystko co wiem i nawet jeszcze więcej. Chciałem to już przerwać. W myślach
powtarzałem sobie: Dla Pani! Dla Pani!
Wróciłem do pokoju, wysłałem filmik
i odpisałem:
-Teraz pisząc do Pani to sobie
uklęknę, bo usiąść nie dam rady – no taka była prawda, nie dałem rady siedzieć.
Pani zainteresowała się czemu. Przecież odpowiedź była oczywista. Miałem
świerka w spodniach… Czułem, że się ze mnie naigrywa, ale po chwili stało się
coś jeszcze gorszego… Przyszła kolejna wiadomość.
-To usiądź i wtedy nie będziesz się
ruszał.
Nie wiem czemu ta myśl mnie podnieciła.
Poczułem jak powoli podnosi się mój penis. Czułem jak szpilki kłują coraz
bardziej i skutecznie zatrzymują erekcję. Wydawało mi się, że siedzenie w takim
stanie nie jest możliwe. Jednak jeśli Pani o coś prosi to pies to robi. Powoli
podniosłem się z kolana i spróbowałem posadzić tyłek na krześle. Ciągle
podpierałem się dłońmi o boki krzesła czując jak pośladki naciskają coraz
bardziej na igły. Ból był tak nieznośny, że zaciskałem zęby. W końcu usiadłem.
Próbowałem się nie ruszać, ale nie mogłem wytrzymać tego kłucia i co chwilę się
podnosiłem i wierciłem a to tylko pogarszało sytuację. Już po sześciu minutach
siedzenie błagałem Panią, żeby tylko pozwoliła mi wstać. Na moje szczęście
zgodziła się. Pampers jednak miałem nosić aż do odwołania. Bałem się zaglądnąć
pod slipy. Miałem wrażenie jakbym z tyłka miał zrobiony durszlak, a z jąder
jakieś sitko. Wszędzie czułem te cholerne szpilki!
Jeśli w tej chwili pomyślałem, że gorzej nie będzie to
się grubo myliłem. Miałem założyć drugie slipy na spodnie. Na domiar złego całą
swoją bieliznę miałem w pokoju na dole. Musiałem tak zejść po schodach. Miałem
wrażenie, że są za wąskie, nie mogłem wystarczająco szeroko stawiać nóg. Dziś chyba każde schody byłyby dla mnie za wąskie, a każdy stopień za wysoki.
Zszedłem na parter, założyłem slipy. Poczułem jak igły
dociskają się do mojego ciała i jeszcze bardziej się wbijają. Część chyba
jednak się wygięła i początkowo ból wydawał się lżejszy. Szybko okazało się, że
to mylne wrażenie. Gdy tylko zacząłem mozolną wspinaczkę do góry, poczułem
jakby coś rozrywało moją skórę. Starałem się stawiać kroki ostrożnie, nie na
wiele to się zdało, z każdym krokiem było gorzej.
Pogoda się trochę pogorszyła, musiałem zdjąć pranie,
Pani ciągle nie pozwoliła mi wyjąć gałązek, więc musiałem iść z nimi. Zdjąłem
tylko dodatkowe slipy, żeby nikt nie zauważył nic podejrzanego i wyszedłem na
taras. Zdałem sobie sprawę z tego, że sposób w jaki chodzę jest już podejrzany.
Jakbym sobie jądra oparzył. W sumie dalekie od prawdy to nie było. Czułem jakby
mi skóra miała odpaść.
Wróciłem do pokoju. Czekała na mnie niespodzianka.
Nowa wiadomość od Pani.
-Wyjmij gałązki i opisz to na blogu – z radości
uklęknąłem przed laptopem i czując, że powinienem jakoś podziękować napisałem
tylko:
-Dziękuję Ci moja Królowo – kliknąłem enter i
poszedłem nagrać dla Pani jak to wszystko teraz tam wygląda. Godzina i
dziewiętnaście minut w „pampersie”. Wiele więcej bym nie wytrzymał. Już miałem
w planach błagać Panią by zakończyła to wszystko i pozwoliła mi się z tego
uwolnić.
Rozebrałem się, skarpety sobie tym razem odpuściłem i
tak nie było ich widać na filmiku. Po zdjęciu spodni zauważyłem, że całe slipy
mam mokre i kleją się do mojego uda. Delikatnie zsunąłem je, czułem jakby ktoś
wyjmował igły z mojego ciała, wszystkie naraz, kilka oderwało się od gałązki i
musiałem je wyciągnąć ręcznie. Skóra wszędzie gdzie tylko stykała się wcześniej
ze świerkiem była czerwona. Mocniej zarysowywały się punkty gdzie szpilki
bezpośrednio dotykały ciała. Cieszyłem się, że to koniec. Jak się okazało
przedwcześnie… Miałem jeszcze zlać sobie tyłek paskiem. Dwadzieścia uderzeń.
Niby nie dużo, ale przed chwilą całe pośladki miałem ponakłuwane tysiącem igieł.
Dla Pani!
Ustawiłem kamerkę jeszcze raz, wziąłem pasek i
zacząłem się zastanawiać jak mam bić. Lekko, żeby mniej bolało? Co jeśli Pani
każe mi powtórzyć? Kolejne dwadzieścia byłyby trudniejsze do wytrzymania.
Oszukiwanie nie miał sensu. Miałem nowy pasek, skórzany, jeszcze nie wiedziałem
jak boli uderzenie nim. Dla Pani! Pierwsze kilka razy nie były w sumie takie
złe, kłucie powoli ustępowało pieczeniu, kumulowały się w dziwny sposób. Po
dziesiątym uderzeniu zaczęły się schody, bo na moich pośladkach nie było już wolnego
miejsca na kolejne uderzenia. Bicie zbyt nisko lub zbyt wysoko powodowało
znacznie większy ból, a uda i tak miałem już mocno zaczerwienione. Nie chciałem
jeszcze pogarszać tej sytuacji i dalej uderzałem w pośladki. Pieczenie i kłucie
zlały się jakby w jedną całość. Powoli zbliżałem się do końca… osiemnaście…
dziewiętnaście… dwadzieścia. Wyłączyłem kamerę, zacząłem rozmasowywać obolałe
pośladki, zrobiłem jeszcze zdjęcie czerwonego tyłka po czym wysłałem wszystko
Pani.
Zauważyłem, że filmik nagrał się do góry nogami. Źle
ustawiłem kamerę. Wszystko przez ten ból, nie mogłem się skupić, popełniłem
błąd, a teraz pewnie będę musiał powtórzyć lanie. W dodatku jakość nie była
najlepsza. Napisałem o tym Pani. Nie wiedziałem jak zareaguje. Sądziłem, że
czeka mnie kolejne lanie, więc nie schowałem jeszcze paska i w slipach
poszedłem do pokoju. Zniecierpliwiony czekałem aż filmik się załaduje, pasek
uzupełniał się tak powoli, że zdawało mi się, iż trwa to wieczność. Czułem
jakbym próbował Pani wcisnąć jakiś kit, tanią podróbkę. Gdy już filmik się
załadował, serce zaczęło mi szybciej bić, wiedziałem, że Pani właśnie go
ogląda. Chwilę później usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości…
-No pasa sobie nie żałujesz. I jak miałabym ci kazać
powtarzać?
Dawno nie czułem takiej ulgi. Cieszyłem się, że sobie
nie popuściłem i lałem się porządnie. Opłaciło się. Moja Pani okazała się naprawdę
wspaniałomyślna.
Od tego czasu minęła prawie siedem godzin. Ciągle
czuje jak piecze i kłuje mnie tyłek. Uda ciągle mam podrażnione, tylko jądra i
penis jakoś tego nie odczuły. Może to i lepiej, gdyby wszystko mnie dziś bolało
nie byłoby nad czym poznęcać się jutro ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz