środa, 6 czerwca 2018

Karma dla psów


            To był pozornie zwykły dzień jak masa poprzednich, tyle, że ja byłem w zdecydowanie gorszym humorze, bo jeżeli jest jakiś dzień w roku, którego człowiek nie powinien spędzać sam to niewątpliwie jest to dzień jego urodzin. Dziś były moje. Powoli zbliżał się wieczór, zegar pokazywał już prawie godzinę osiemnastą. Czym różniły się te urodziny od tych wielu poprzednich? Ustawiłem na facebooku, żeby strona nie informowała moich znajomych o tym, że mam urodziny. Ot zwykła ciekawość, ilu znajomych będzie o mnie pamiętało. Mam swój eksperyment. Nikt.

            Z rozmyślania nad własnym życiem wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Powlokłem się w ich stronę jak zjawa przekonany, że to pewnie Jehowi. Zerknąłem przez wizjer i z zaskoczeniem zauważyłem, że za nimi stoi moja Pani z jakąś inną kobietą. Pospiesznie otworzyłem drzwi. Czyżby Pani pamiętała o moich urodzinach?
            -Wszystkiego najlepszego piesku – usłyszałem na wstępie.
            -Dziękuję Pani.
            -Poznaj Sarę. Jest moją suczką i pomoże mi dziś z prezentem dla ciebie.
            -Witam – przywitałem się całując Sarę w dłoń.
            Prezent od Pani? Już czułem jak krew z całego ciała spływa mi w jedno miejsce. Już nie liczyła się cała reszta osób. Moja Pani w moim mieszkaniu w moje urodziny. Jako uległy nie mogłem marzyć o niczym więcej.
            -Idź się ubierz jak na psa przystało, a my wszystko przygotujemy.
            Pospiesznie udałem się do pokoju, gdzie założyłem obrożę i smycz po czym rozebrałem się do naga i w pasie cnoty, który nosiłem codziennie ruszyłem w stronę salonu. Pani zdjęła futro. Pod spodem miała czarny gorset, majteczki i pończochy w tym samym kolorze, buty stały przy wejściu. Sara przygotowywała jedzenie, na sobie ciągle miała płaszcz wykonany z jakiegoś połyskliwego materiału.
            Pani wskazała mi kanapę w salonie. Posłusznie usiadłem na niej ciągle trzymając w zębach smycz. Pani rozsiadła się w fotelu naprzeciwko. Pomiędzy nami był drewniany stolik do kawy. Sara podeszła do nas z talerzem i położyła go na stole, a sama zaczęła rozpinać płaszcz. Pani w tym czasie uwolniła mojego penisa, a on prężnie wyskoczył z pasu cnoty. Płaszcz Sary wylądował na ziemi, a moim oczom ukazało się nagie ciało Sary. Miała około 25 lat. Była naprawdę pociągająca. Na sobie miała teraz jedynie wysokie buty na obcasie zakończone nad kolanem. Wpatrywałem się w nią chyba zbyt długo, bo Pani aż szarpnęła za moją smycz. Spojrzałem na talerz, który teraz Pani trzymała w ręce.
            -Kolacja dla ciebie piesku.
            Na talerzu były dwa kabanosy, kilka pomidorów koktajlowych i parę liści sałaty. Podczas gdy ja zastanawiałem się po co to wszystko naga Sara położyła się na plecach na stoliku. Jej rozpuszczone długie włosy łagodnie opadały na podłogę. Pani położyła talerz z jedzeniem na jej brzuchu i zaczęła ręką pocierać jej cipkę. Szybko stała się mokra. Pani podała Sarze swoją dłoń do wylizania po czym wzięła jednego kabanosa i wsadziło go w cipkę Sary po czym zaczęła ją nim stymulować. Patrzyłem jak smukłe ciało Sary porusza się w rytm ruchów. Jej piersi poruszały się delikatnie w górę i w dół, na twarzy pojawiła się rozkosz, usta lekko się rozchyliły, ale chwila przyjemności nie nadeszła, bo Pani wyjęła kabanosa, a ciało Sary zaczęło drżeć spragnione orgazmu, który został mu odebrany w ostatniej chwili.
            Pani położyła kabanosa na jej piersiach. Wzięła dwa liście sałaty i przetarła jej cipkę po czym położyła je obok kabanosa, a z talerza wzięła trzy pomidorki i włożyła je do środka cipki. Po chwili zobaczyłem jak mokre od soków Sary wyskakują na dłoń mojej Pani. Zdziwiony obserwowałem cały proces „przygotowywania jedzenia”.
            -Na co czekasz piesku? Brakuje jeszcze tylko sosu – usłyszałem od Pani gdy kładła pomidory na piersiach Sary. Nie od razu zrozumiałem o co chodzi i dopiero po chwili zacząłem się masturbować. Nie miałem orgazmu już chyba od miesiąca i nie wiele trzeba mi było. W dodatku obecność Pani i seksowne ciało Jej suczki działały na mnie podniecająco i już po chwili trysnąłem na piersi Sary ogromną ilością „sosu”.
            -Smacznego – powiedziała Pani.
            Miałem zjeść to wszystko? Jedzenie pełne zapachu Sary i mojej własnej spermy. Nie wydawała się to kolacja marzeń, ale Pani tego chciała. Zacząłem od pomidorów, ciągle były mokre i pełne zapachu Sary. Bałem się spojrzeć jej w oczy, onieśmielała mnie. Tym bardziej, że jadłem właśnie kolację podaną na jej piersiach. Brodawki jej sutków były takie kuszące, chciałem je gryźć i ssać. Z radością zauważyłem, że na jednym jest moja sperma. Zacząłem ją zlizywać i ssać sutka. Chyba jeszcze nigdy tak nie smakowała mi własna sperma. Zajadałem się nią jak kawiorem. Zjadłem sałatę, po której ciągle ściekały soki z cipki suczki mojej Pani. Coraz bardziej doceniałem ten prezent.
            Zacząłem jeść kabanosa kawałek po kawałku. Cały był w „sosie” i sokach Sary. Byłem coraz bardziej podniecony i z żalem stwierdziłem, że mój „talerz” jest pusty.
            -Kultura nakazuje umyć po sobie naczynia psie.
            Dwa razy nie trzeba mi było powtarzać. Zacząłem wylizywać piersi Sary. Kawałek po kawałeczku. Nie spieszyłem się, nie co dzień miało się taką okazję. Pani musiała mnie za pomocą smyczy odciągać od „stołu”.
            Kolejny kabanos wylądował w cipce Sary. Tym razem gdy Sara już miała dojść Pani zamiast wyjąć jedzenie to wepchnęła go głębiej i pociągając mnie za smycz w stronę cipki Sary rozkazała mi zająć się tym co zaraz mi zostanie zaserwowane. Ciało Sary znów całe zadrżało w oczekiwaniu, ale znów nie dane było mu osiągnąć ekstazę, a po chwili kabanos wyskoczył z cipki. Złapałem go w usta zanim wypadł cały i powoli zacząłem go podgryzać. Zapach Sary był jeszcze bardziej intensywny niż ostatnio, nasycony podnieceniem do granic. Kątem oka dostrzegłem jak Pani wsadza pomidorki w swoją cipkę i jak potem wyciera ją sałatą. Już nie mogłem się doczekać, gdy spróbuję tego jak smakuje moja Pani. Po chwili jeden pomidor znalazł się na cipce Sary. Pani lekko dociskała go palcem.
            -Na co czekasz piesku? Masz okazję zlizać z tego pomidora soki swojej Pani.
            Dwa razy nie trzeba mi było powtarzać. Zacząłem lizać pomidora i miejsce w którym dotykała ciała Sary. Pani delikatnie go przesuwała. Czułem jak ciało uległej wygina się pożądając orgazmu i w tym momencie Pani puściła pomidora, a ja pochwyciłem go w usta i zjadłem. Sara jęknęła z rozczarowania.
            -Błagam… błagam Panią – zaszlochała.
            Kolejny pomidor i znów to samo. Czułem jak zapach Pani miesza się z zapachem uległej. Chciałem by Sara w końcu zaznała orgazmu, więc gdy Pani przyłożyła sałatę do jej cipki zacząłem ją szybko i intensywnie lizać.
            -Nie tak szybko piesku – niemal zapomniałem o tym, że i tak zawsze będzie tak jak Pani chce.
            Gdy już zjadłem wszystko Sara oddychała głęboko i całe jej ciało poruszało się w rytm jej oddechu.
            -Teraz piesku możesz się zabrać za deser.
            Pytająco spojrzałem na Panią, a ona wskazała Sarę. Zrozumiałem o co chodzi i zacząłem powoli lizać cipkę Sary delektując się jej zapachem. Usłyszałem jak Pani pejczem uderza piersi uległej, próbując jeszcze opóźnić jej orgazm. Nie spieszyłem się, bo wiedziałem już, że Pani chce tego by Sara jak najdłużej znajdowała się w tym stanie, ale była tak mocno podniecona, że szybko zbliżała się do szczytu. Jeszcze zwolniłem pieszczoty, próbując przedłużyć jej cierpienia. Pani widząc to uśmiechnęła się. Jednak nie mogłem tego przedłużać w nieskończoność. Sara już niemal wpychała swoją cipkę do moich ust. Czułem jak coraz bardziej pragnie orgazmu. W końcu go jej dałem, a ona trysnęła w moje usta. Z zaskoczenia zacząłem się krztusić, nie spodziewałem się tego w ogóle. Do tej pory myślałem że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach dla dorosłych. Otwarłem usta nie chcąc uronić ani kropli więcej. Miałem jej soki na całej twarzy i we włosach. Czułem jak ściekają mi z czoła. Próbowałem zlizywać to co miałem na wargach. Wróciłem do lizania cipki Sary, a ona co chwilę znów tryskała, tym razem już mniej obficie. Połykałem wszystko. W końcu poczułem szarpnięcie za smycz. Pani oderwała mnie od „deseru”. Widziałem jak Sara wyczerpana próbuje złapać oddech po orgazmie.
            Pani wskazała mi krople na podłodze. Zacząłem je zlizywać, a Pani wskazywała stopą kolejne. Za każdym razem gdy zaczynałem zlizywać kolejną kroplę całowałem but mojej Pani.
            Gdy skończyłem Pani wzięła pilot od telewizora i włączyła program. Usiadła w fotelu, a ja na czworakach stanąłem przed nim. Pani położyła swoje nogi na moich plecach i zaczęła się rozkoszować odpoczynkiem. Sara ciągle nie mogła się pozbierać i nadal leżała na stole. Wstała dopiero po dłuższej chwili i na czworaka podeszła do fotela i zaczęła się przy nim usadawiać jak kotka. Chciałem, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Pierwszy raz byłem tak szczęśliwy.
            To były najlepsze urodziny w moim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz