To był pozornie zwykły dzień jak
masa poprzednich, tyle, że ja byłem w zdecydowanie gorszym humorze, bo jeżeli
jest jakiś dzień w roku, którego człowiek nie powinien spędzać sam to
niewątpliwie jest to dzień jego urodzin. Dziś były moje. Powoli zbliżał się
wieczór, zegar pokazywał już prawie godzinę osiemnastą. Czym różniły się te
urodziny od tych wielu poprzednich? Ustawiłem na facebooku, żeby strona nie
informowała moich znajomych o tym, że mam urodziny. Ot zwykła ciekawość, ilu
znajomych będzie o mnie pamiętało. Mam swój eksperyment. Nikt.
Z rozmyślania nad własnym życiem
wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Powlokłem się w ich stronę jak zjawa przekonany,
że to pewnie Jehowi. Zerknąłem przez wizjer i z zaskoczeniem zauważyłem, że za
nimi stoi moja Pani z jakąś inną kobietą. Pospiesznie otworzyłem drzwi. Czyżby
Pani pamiętała o moich urodzinach?
-Wszystkiego najlepszego piesku –
usłyszałem na wstępie.
-Dziękuję Pani.
-Poznaj Sarę. Jest moją suczką i
pomoże mi dziś z prezentem dla ciebie.
-Witam – przywitałem się całując
Sarę w dłoń.
Prezent od Pani? Już czułem jak krew
z całego ciała spływa mi w jedno miejsce. Już nie liczyła się cała reszta osób.
Moja Pani w moim mieszkaniu w moje urodziny. Jako uległy nie mogłem marzyć o
niczym więcej.
-Idź się ubierz jak na psa
przystało, a my wszystko przygotujemy.
Pospiesznie udałem się do pokoju,
gdzie założyłem obrożę i smycz po czym rozebrałem się do naga i w pasie cnoty,
który nosiłem codziennie ruszyłem w stronę salonu. Pani zdjęła futro. Pod
spodem miała czarny gorset, majteczki i pończochy w tym samym kolorze, buty
stały przy wejściu. Sara przygotowywała jedzenie, na sobie ciągle miała płaszcz
wykonany z jakiegoś połyskliwego materiału.
Pani wskazała mi kanapę w salonie.
Posłusznie usiadłem na niej ciągle trzymając w zębach smycz. Pani rozsiadła się
w fotelu naprzeciwko. Pomiędzy nami był drewniany stolik do kawy. Sara podeszła
do nas z talerzem i położyła go na stole, a sama zaczęła rozpinać płaszcz. Pani
w tym czasie uwolniła mojego penisa, a on prężnie wyskoczył z pasu cnoty.
Płaszcz Sary wylądował na ziemi, a moim oczom ukazało się nagie ciało Sary.
Miała około 25 lat. Była naprawdę pociągająca. Na sobie miała teraz jedynie
wysokie buty na obcasie zakończone nad kolanem. Wpatrywałem się w nią chyba
zbyt długo, bo Pani aż szarpnęła za moją smycz. Spojrzałem na talerz, który
teraz Pani trzymała w ręce.
-Kolacja dla ciebie piesku.
Na talerzu były dwa kabanosy, kilka
pomidorów koktajlowych i parę liści sałaty. Podczas gdy ja zastanawiałem się po
co to wszystko naga Sara położyła się na plecach na stoliku. Jej rozpuszczone
długie włosy łagodnie opadały na podłogę. Pani położyła talerz z jedzeniem na
jej brzuchu i zaczęła ręką pocierać jej cipkę. Szybko stała się mokra. Pani
podała Sarze swoją dłoń do wylizania po czym wzięła jednego kabanosa i wsadziło
go w cipkę Sary po czym zaczęła ją nim stymulować. Patrzyłem jak smukłe ciało
Sary porusza się w rytm ruchów. Jej piersi poruszały się delikatnie w górę i w
dół, na twarzy pojawiła się rozkosz, usta lekko się rozchyliły, ale chwila
przyjemności nie nadeszła, bo Pani wyjęła kabanosa, a ciało Sary zaczęło drżeć
spragnione orgazmu, który został mu odebrany w ostatniej chwili.
Pani położyła kabanosa na jej
piersiach. Wzięła dwa liście sałaty i przetarła jej cipkę po czym położyła je
obok kabanosa, a z talerza wzięła trzy pomidorki i włożyła je do środka cipki.
Po chwili zobaczyłem jak mokre od soków Sary wyskakują na dłoń mojej Pani.
Zdziwiony obserwowałem cały proces „przygotowywania jedzenia”.
-Na co czekasz piesku? Brakuje
jeszcze tylko sosu – usłyszałem od Pani gdy kładła pomidory na piersiach Sary.
Nie od razu zrozumiałem o co chodzi i dopiero po chwili zacząłem się
masturbować. Nie miałem orgazmu już chyba od miesiąca i nie wiele trzeba mi
było. W dodatku obecność Pani i seksowne ciało Jej suczki działały na mnie
podniecająco i już po chwili trysnąłem na piersi Sary ogromną ilością „sosu”.
-Smacznego – powiedziała Pani.
Miałem zjeść to wszystko? Jedzenie
pełne zapachu Sary i mojej własnej spermy. Nie wydawała się to kolacja marzeń,
ale Pani tego chciała. Zacząłem od pomidorów, ciągle były mokre i pełne zapachu
Sary. Bałem się spojrzeć jej w oczy, onieśmielała mnie. Tym bardziej, że jadłem
właśnie kolację podaną na jej piersiach. Brodawki jej sutków były takie kuszące,
chciałem je gryźć i ssać. Z radością zauważyłem, że na jednym jest moja sperma.
Zacząłem ją zlizywać i ssać sutka. Chyba jeszcze nigdy tak nie smakowała mi
własna sperma. Zajadałem się nią jak kawiorem. Zjadłem sałatę, po której ciągle
ściekały soki z cipki suczki mojej Pani. Coraz bardziej doceniałem ten prezent.
Zacząłem jeść kabanosa kawałek po
kawałku. Cały był w „sosie” i sokach Sary. Byłem coraz bardziej podniecony i z
żalem stwierdziłem, że mój „talerz” jest pusty.
-Kultura nakazuje umyć po sobie
naczynia psie.
Dwa razy nie trzeba mi było
powtarzać. Zacząłem wylizywać piersi Sary. Kawałek po kawałeczku. Nie
spieszyłem się, nie co dzień miało się taką okazję. Pani musiała mnie za pomocą
smyczy odciągać od „stołu”.
Kolejny kabanos wylądował w cipce
Sary. Tym razem gdy Sara już miała dojść Pani zamiast wyjąć jedzenie to
wepchnęła go głębiej i pociągając mnie za smycz w stronę cipki Sary rozkazała
mi zająć się tym co zaraz mi zostanie zaserwowane. Ciało Sary znów całe
zadrżało w oczekiwaniu, ale znów nie dane było mu osiągnąć ekstazę, a po chwili
kabanos wyskoczył z cipki. Złapałem go w usta zanim wypadł cały i powoli
zacząłem go podgryzać. Zapach Sary był jeszcze bardziej intensywny niż
ostatnio, nasycony podnieceniem do granic. Kątem oka dostrzegłem jak Pani
wsadza pomidorki w swoją cipkę i jak potem wyciera ją sałatą. Już nie mogłem
się doczekać, gdy spróbuję tego jak smakuje moja Pani. Po chwili jeden pomidor
znalazł się na cipce Sary. Pani lekko dociskała go palcem.
-Na co czekasz piesku? Masz okazję
zlizać z tego pomidora soki swojej Pani.
Dwa razy nie trzeba mi było
powtarzać. Zacząłem lizać pomidora i miejsce w którym dotykała ciała Sary. Pani
delikatnie go przesuwała. Czułem jak ciało uległej wygina się pożądając orgazmu
i w tym momencie Pani puściła pomidora, a ja pochwyciłem go w usta i zjadłem.
Sara jęknęła z rozczarowania.
-Błagam… błagam Panią – zaszlochała.
Kolejny pomidor i znów to samo.
Czułem jak zapach Pani miesza się z zapachem uległej. Chciałem by Sara w końcu
zaznała orgazmu, więc gdy Pani przyłożyła sałatę do jej cipki zacząłem ją
szybko i intensywnie lizać.
-Nie tak szybko piesku – niemal
zapomniałem o tym, że i tak zawsze będzie tak jak Pani chce.
Gdy
już zjadłem wszystko Sara oddychała głęboko i całe jej ciało poruszało się w
rytm jej oddechu.
-Teraz
piesku możesz się zabrać za deser.
Pytająco
spojrzałem na Panią, a ona wskazała Sarę. Zrozumiałem o co chodzi i zacząłem
powoli lizać cipkę Sary delektując się jej zapachem. Usłyszałem jak Pani
pejczem uderza piersi uległej, próbując jeszcze opóźnić jej orgazm. Nie
spieszyłem się, bo wiedziałem już, że Pani chce tego by Sara jak najdłużej
znajdowała się w tym stanie, ale była tak mocno podniecona, że szybko zbliżała
się do szczytu. Jeszcze zwolniłem pieszczoty, próbując przedłużyć jej
cierpienia. Pani widząc to uśmiechnęła się. Jednak nie mogłem tego przedłużać w
nieskończoność. Sara już niemal wpychała swoją cipkę do moich ust. Czułem jak
coraz bardziej pragnie orgazmu. W końcu go jej dałem, a ona trysnęła w moje
usta. Z zaskoczenia zacząłem się krztusić, nie spodziewałem się tego w ogóle. Do
tej pory myślałem że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach dla dorosłych.
Otwarłem usta nie chcąc uronić ani kropli więcej. Miałem jej soki na całej
twarzy i we włosach. Czułem jak ściekają mi z czoła. Próbowałem zlizywać to co
miałem na wargach. Wróciłem do lizania cipki Sary, a ona co chwilę znów
tryskała, tym razem już mniej obficie. Połykałem wszystko. W końcu poczułem
szarpnięcie za smycz. Pani oderwała mnie od „deseru”. Widziałem jak Sara
wyczerpana próbuje złapać oddech po orgazmie.
Pani
wskazała mi krople na podłodze. Zacząłem je zlizywać, a Pani wskazywała stopą
kolejne. Za każdym razem gdy zaczynałem zlizywać kolejną kroplę całowałem but
mojej Pani.
Gdy
skończyłem Pani wzięła pilot od telewizora i włączyła program. Usiadła w
fotelu, a ja na czworakach stanąłem przed nim. Pani położyła swoje nogi na
moich plecach i zaczęła się rozkoszować odpoczynkiem. Sara ciągle nie mogła się
pozbierać i nadal leżała na stole. Wstała dopiero po dłuższej chwili i na
czworaka podeszła do fotela i zaczęła się przy nim usadawiać jak kotka.
Chciałem, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Pierwszy raz byłem tak
szczęśliwy.
To
były najlepsze urodziny w moim życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz