-Takich nie znam. Mocno trzymają? –
spytała Pani, gdy pokazałem Jej nowo zakupione klamerki do bielizny. Nie trzeba
mi było mówić dwa razy. Założyłem je na sutki. Początkowo sprawiały wrażenie
jak spinacze biurowe, tyle, że bardziej bolały, a mniej szczypały.
-Zrób jeża z jąder – powiedziała
Pani gdy opisałem Jej moje wrażenia.
Przygotowałem wszystko i zacząłem
przypinać do jąder klamerki. Odliczałem każdą z nich. Pierwsza. Trafiła w
najlepsze miejsce i ból był niewielki. Każdy spinacz w miejscu, w którym się
ściskał był zakończony połową kuli, tak, że można było odnieść wrażenie iż
połówki spinacza stykają się tylko w jednym miejscu. Druga. Czułem, że właśnie
w tym miejscu kumuluje się cały nacisk sprężynki. Trzecia. Ból zaczynał
doskwierać mi coraz bardziej, a przecież to dopiero początek. Czwarta. Jądra
już błagały mnie o litość, a do końca wciąż było daleko. Piąta. Kolejne
zacząłem zakładać w pośpiechu. Im szybciej „jeż” będzie gotowy tym szybciej się
go pozbędę. Szósta. Siódma. Nogi zaczynały mi drżeć. Ósma. Miałem już ochotę
wrzeszczeć z bólu, ale przecież nie byłem sam. Za ścianą byli ludzie i w każdej
chwili mogli wejść do mojego pokoju i zobaczyć tego jeża. Szybkie zdjęcie i już
błagałem Panią by pozwoliła mi je zdjąć. Cieszyłem się, że nie kupiłem większej
paczki i że dwie klamerki ciągle były na moich sutkach. Zaciskałem zęby z bólu
błagając Panią, żeby się nade mną zlitowała. Wiedziałem, że ostatnio dałem
ciałem i nie chciałem tym razem zawieźć. Ból stawał się nie do wytrzymania, a
od Pani nie było żadnej wiadomości. Odpiąłem jedną. Nagła eksplozja bólu.
Co ty robisz? Zganiłem się w myślach
i przypiąłem klamerkę z powrotem na jądra. Już myślałem, że Pani naprawdę mnie
zostawiła z tym bólem. Miałem ochotę płakać. Dłużej już nie mogłem wytrzymać.
Wytrzeszczałem oczy z bólu i szarpałem głową. Z nadzieją zauważyłem wiadomość
od Pani.
-Wytrzymasz.
-Nie – chciałem napisać, ale
powstrzymałem się, coś kazało mi walczyć dla Pani z tym wszechogarniającym
bólem.
-Tylko osiem było? – zapytała Pani.
Odpowiedziałem tylko, że dwa ciągle mam na sutkach.
-Możesz jutro kupić drugą paczkę?
-Błagam Panią, nie – miałem
nadzieję, że Pani tylko sobie ze mną pogrywa i chce jak najdłużej przeciągnąć
moją torturę. W końcu Pani pozwoliła mi usunąć jeża. Wielkim wysiłkiem woli
zmusiłem się jeszcze do zapytania, czy mam to nagrać.
-Tak – odpowiedziała Pani.
Przygotowałem w pośpiechu aparat i ustawiłem go tak by było widać moje jądra i
twarz.
Zacząłem je zdejmować. Powoli,
czułem jak narasta ból, tylko po to, żeby po chwili eksplodować doprowadzając
mnie niemal do wariactwa gdy wydawało się już, że jest po wszystkim. Tak było
za każdym razem. Zdejmowałem powoli kolejne klamerki, a gdy już odkładałem je
na bok czułem jakby coś mnie ugryzło lub ukłuło w jądra.
W końcu uwolniłem się od tego
potwora. Na chwilę całkiem zapomniałem o tych klamerkach na sutkach. Jednak
rosnący ból przypomniał o sobie i spytałem Pani czy mogę je zdjąć. Tym razem
pozwoliła od razu i nie kazała nawet tego nagrać.
Złapałem tą na prawym sutku i
odpiąłem. Jakież było moje zdziwienie, gdy przepełnił mnie ból. Zacisnąłem
zęby, żeby nie wrzasnąć. Chciałem uciec, ale ból był wszędzie, rozmasowywanie
sutka tylko pogarszało sytuację. Drugiego nie odpiąłem. Opisałem Pani wszystko,
a Ona poprosiła żebym nagrał jak zdejmuje ostatniego spinacza. Zwlekałem z tym,
nie byłem gotów na ponowny ból o takiej sile. Żadne klamerki jakich do tej pory
używałem nie powodowały czegoś tak potwornego. Te były zdecydowanie poza skalą.
W końcu zebrałem się na odwagę i ustawiłem
kamerę. Zacząłem powoli odpinać spinacz, ale gdy tylko go dotknąłem zalała mnie
fala bólu. Szarpnąłem głową do tyłu. Zacisnąłem zęby i spróbowałem jeszcze raz
go odpiąć. Powoli luzowałem uchwyt, a ból stawał się coraz bardziej
przeraźliwy, bałem się, że nie wytrzymam. Czułem jakby coś wyrywało mi sutka.
Zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby z całej siły. Odpiąłem całkiem spinacza i aż
podskoczyłem na łóżku próbując jakby pozbyć się tego, który zadał mi ten ból.
Chciałem z nim walczyć, ale ból mnie paraliżował, był już nieodłączną częścią
mnie i ciągle jest nawet teraz gdy o tym piszę, a minęło już niemal pół
godziny.
-Straszna jestem, ale lubię patrzeć,
gdy cię boli – napisała Pani. Wiedziałem, że zasłużyłem na to wszystko co dziś
mnie spotkało. Skrzywdziłem swoją Panią, a to nigdy się nie powinno zdarzyć
żadnemu psu. Zasłużyłem sobie na to po stokroć.
-Dziękuję – odpisałem drżącymi
dłońmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz